Strona Główna
Chat
Regulamin pokoju
Słownik pojęć
Galerie
Linki
Opowiadania
Forum
Archiwum
Kontakt

Znalezione w sieci opowiadanie pierwsze

 


 
 

- Charm mnie nauczyła-powiedziała Fancy.  O potędze
fetyszu. 
-Wiesz, jaka bywa wielka?
- Tak - odparłem, myśląc o innych fetyszach. Tych używanych w
woo-doo.
- Nie wiesz -rzuciła ostro.-Ona wpływa na wszystko. Charm
mi pokazała. Mężczyzna, który musi zbić kobietę, by się podniecić... to go
kontroluje. Jeśli zaproponujesz mu noc z najpiękniejszą kobietą świata...
zwykły seks, normalny, niewinny... wybierze możliwość wychłostania
szkaradnej staruchy.
        - Ale kiedy skończy... 
- To się nigdy nie kończy. Odchodzi i wraca. Rozumiesz? To właśnie ta
potęga. Kryje się w nich, nie we mnie. Ja tylko nauczyłam się ją
dostrzegać. Stawać się nią.
- Co więc z tego masz? Nie potrzebujesz pieniędzy.
- Mam... zainteresowanie. Pragną mnie. Jestem gwiazdą. Wszyscy ze sceny
mnie znają. Mam własnych niewolników... robią wszystko, co im każę. 
        - Czemu zatem...?
- Czemu ty? Słuchałam Charm. Uważniej, niż sądziła. Potęga fetyszu,
mówiłam ci. Mną także zawładnął. Chciałam... poznać tę drugą stronę.
- To znaczy?
- SM. Różni się od zwykłego spankingu. W SM chodzi o ból. Przy
dostatecznie silnym bólu w twojej krwi zaczynają szaleć endorfiny. Ból
otwiera zakończenia nerwowe, zmienia temperaturę ciała... wszystko. Tak
przynajmniej mówią.
- Kto?
- Moi... klienci. To coś więcej, niż zwykła podnieta. Dzięki temu się
wyzwalasz. Ale spanking to tylko scena, rozumiesz? To, co czujesz, kryje
się wyłącznie w tobie. Wszystko jest ważne : twój strój, słowa,
które wypowiadasz... wszystko. Tu nie chodzi o ból. Nie o prawdziwy ból.
Kiedy się uda, wtedy odlatujesz. Nie mam na myśli orgazmu, chcę
powiedzieć, że... docierasz do swego prawdziwego ja. Domini nigdy tego nie
doświadczają. Ja też nie: tylko o tym słyszałam. Mówią, że to
poszukiwanie prawdy. Granica, którą się przekracza. Chciałam tego
doświadczyć. Poczuć się wolna.
* * *
- Podejdź tutaj.
Posłuchała. Zbliżyła się pokornie. Wymierzyłem jej policzek, tak mocny, że
zachwiała się na wysokich obcasach. Gwałtownie uniosła dłonie do twarzy.
- Za co...?
- Zamknij się, suko. Opuść ręce. Załóż za plecy.
Jej szare oczy rozszerzyły się. Uderzyłem ją ponownie, jeszcze mocniej. 
- Czas, abyś poznała prawdę o sobie -oznajmiłem stanowczo,
beznamiętnie. - Będziesz robić to, co ci każę?
- Tak.
Kolejny policzek.
- Tak, panie - poprawiła się, zagubiona w strefie, w której pragnęła
się znaleźć, gdzieś między podnieceniem a strachem, choć może nieco za
blisko dalszej granicy.
Chwyciłem jej ramiona, odwróciłem i pchnąłem naprzód, póki nie znalazła
się na łóżku. Brutalnie zadarłem jej spódnicę.
- Nie waż się drgnąć - ostrzegłem, wywlekając pasek ze spodni i
składając go w pół.
Długo trwało, nim wreszcie skończyłem. Stanąłem w kącie, patrząc na Fancy
- ręce, przywiązane rzemieniami do rogów łóżka, wypięte pośladki,
biodra oparte na kilku poduszkach, jaskrawoczerwone ślady pasa na skórze.
Spokojnie wypaliłem papierosa. Potem ją odwiązałem. Otworzyłem jej
torebkę, wepchnąłem do środka stanik i figi, kazałem włożyć sukienkę.
Potem wyprowadziłem ją z pokoju, trzymając za kark.
Zaczekałem, aż zamknie drzwi.
- Jedź za mną swoim wozem. Ani słowa. Nie waż się wysiąść, rozumiesz?
-Tak, panie.
Pojechaliśmy do domu. Fancy zaparkowała tuż za mną. Wysiadłem, wezwałem ja
gestem. Przytrzymałem drzwi lexusa, patrząc, jak zapina pas. Potem znów
ruszyłem.
Podczas jazdy milczała posłusznie, lecz na jej twarzy dostrzegłem
zdumienie, gdy skręciłem w stronę lasku nad strumykiem. Nacisnąłem
przycisk okna i patrzyłem, jak szyba z cichym pomrukiem znika w szczelinie
w drzwiach. Kolejny przycisk odsunął fotel. Wysiadłem, przeszedłem na
stronę Fancy i otworzyłem drzwi. Wyciągnąłem rękę. Ujęła ją z wahaniem,
wciąż unikając mego wzroku. Poprowadziłem ją łagodnie na miękką łąkę,
zdjąłem marynarkę i rozłożyłem na trawie.
- Usiądź, kochanie - powiedziałem. - Już dobrze.
Posłuchała pokornie. Siadłem obok niej, obejmując ja w talii. Jakiś czas
milczeliśmy - zapatrzeni w leniwie płynącą wodę, chłonęliśmy spokój.
Oparła się na mnie. Ucałowałem ją w czubek głowy.
- Połóż się, maleńka.
Osunęła mi się na kolana, twarzą w dół, podciągając spódnicę. Chwyciłem
jej przegub, poprawiłem sukienkę, złapałem ramiona i przesunąłem się tak,
że twarz Fancy spoczęła na moich kolanach. Zacząłem gładzić jej plecy,
póki się nie odprężyła.
 - Zamknij oczy, maleńka. Zostaw wszystko... to już koniec. 
 
 
nadesłała-pusia

 

 

 

 

Strona Główna | Chat | Słownik | Galerie | Linki | Opowiadania | Forum | Archiwum | Kontakt
© Copyright 2003-2005 BDSM World
All Rights Reserved.