Wyniknął dziś
rano na main temat zapisany powyżej. Czy sam "czysty" ból może być źródłem
rozkoszy? Jeśli tak, to, kiedy. Jeśli nie, to, dlaczego. Czy może być źródłem
władzy? Kiedy i kto ma prawo zadać ból? Kiedy ból staje się krzywdą? Zapraszam
do dyskusji
z poważaniem dla każdego zdania
kreśli się
XSIAZE
Sam ból - hmmm chyba nie
Bo jak się przekroczy granice bólu to już tylko boli i nic więcej. Ale to moje
przemyślenia a nie doświadczenia. Tak wiec ból jako jeden z elementów - tak.
Władzy - hmmm, tu można przeholować i wtedy ból staje się krzywda. Ból daje
chwilowa władzę.
Nikt nie ma prawa zadawać bólu, jeśli druga osoba tego nie chce i nie jest na
to przygotowana.
a+
ból po prostu boli
sam ból nigdy nie da rozkoszy ( przynajmniej tak uważam) - natomiast przy
zachowaniu wszystkich zasad gry SM, jak pojawia się podniecenie, ciekawość,
erotyka - wtedy ból przeradza się w zupełnie inne uczucie. Ile potrafi
wytrzymać mało podniecona osoba uległa - a ile, jak jest mocno rozbudzona?
Osoby, które znają i uprawiają BDSM znają odpowiedź - to dla nich jest
oczywiste.
Ponieważ ma być krótko, to ja powiem tylko tak: jak uderzę się w palec, albo
walnę w nogę o kant łóżka np., to zapewniam Was, że nawet w ułamku procenta
nie sprawia mi to rozkoszy! )) i ostatnią myślą, jaka mi przychodzi wtedy do
głowy, to myśl o sexie, czy erotyce
pozdrawiam
es.
zależy, kto,gdzie i
kiedy....
Odbieranie bólu dla mnie jest ściśle powiązane z sytuacją, w jakiej się
znajduje. Na codzień bodźce bólowe docierają do mnie jako ostrzeżenie, ale w
wyjątkowych sytuacjach...
Tak " czysty ból" może być wtedy źródłem rozkoszy. Ból może spowodować, że
"popękają" blokady, które są w naszej psychice. Zapominasz o
wstydzie,zażenowaniu,złamie wszelki bunt.Uwaga skupia się tylko na odczuciu
bólu i to staje się najważniejsze w danej sytuacji.Świat wokół nie istnieje
jest tylko ból... i jest to odczucie, które może
dać władzę osobie, która ten ból zadaje.I nie jest tu konieczna dodatkowa
stymulacja, aby podniecić osobę uległą. Sam ból całkowicie wystarcza, uwaga
całkowicie się wtedy skupia na "łamaniu blokad”, kiedy intensywność bólu się
zwiększa.Wtedy nie jest możliwe wprowadzenie "własnego zachowania, własnych
odczuć".Powoduje to całkowite podporządkowanie się osobie, która jest obok.
Bardzo często dominujący Panowie popełniają błąd, stawiając znak równości
pomiędzy uległością a masochizmem, tymczasem nie każda uległa kobieta jest
zainteresowana takimi doznaniami jak ból. Ja osobiście uważam, że ból potrafi
stymulować doznania, zwiększać podniecenie, ale musi wypływać z jakiegoś
wcześniejszego kontekstu (np. klasyczna zabawa pt. "byłaś dzisiaj niegrzeczną
dziewczynką"a nie być celem samym w sobie, bo wtedy to nie ma nic wspólnego z
BDSM. Oczywiście próg możliwości jest sprawą indywidualną i zmienną w czasie w
zależności od potrzeb danej chwili. Większość kobiet ma tak skonstruowaną
psychikę, że musi okazywać swoje uczucia partnerowi, można werbalnie, czy
przez dążenie do kontaktu fizycznego, nawet czasem głupie gotowanie obiadu
może być takim mini-hołdem dla Mężczyzny swojego życia , dla mnie taką
możliwość stwarzają właśnie ekstremalne zachowania seksualne, poprzez swój ból
chcę sprawić maksimum przyjemności tej drugiej stronie, ale to u mnie wymaga
bardzo silnego zaangażowania emocjonalnego, absolutnie nie wyobrażam sobie
sytuacji, że pozwoliłabym na takie zachowanie komuś "obcemu". Wtedy
prawdopodobnie czułabym tylko....ból.
a ja myślę ze trzeba
niestety odwołać się do przytoczenia podziału na osoby ulegle i na osoby o
skłonnościach masochistycznych. Dla pierwszych ból będzie bólem, zawsze
nieprzyjemnym, ale przyjmowanym w imię czegoś lub dla czegoś. W imię kary lub
dla zadowolenia osoby dominującej. Wszak czy jeśli ból byłby przyjemnością
jako doznanie fizyczne czy mógłby być kara i środkiem do nauki kogoś?
Natomiast dla osób o skłonnościach masochistycznych ból jest droga do
rozkoszy... i w tym wypadku może on dostarczać czystej rozkoszy, co nie jest
chyba możliwe u osób uległych te raczej potrzebują odczuwania ze do kogoś
należą.
Czy ból jest źródłem władzy - chyba nie - można za jego pomocą zmusić kogoś do
jakiegoś działania, ale będzie to odruchowe i nietrwale. Jeśli bodziec bólu
zniknie osoba karana wróci do poprzedniego sposobu działania. Tak wiec ból
jest raczej moim zdaniem metoda wymuszenia a nie władzy. Władze daje
psychiczne oddziaływanie. Uzależnienie.
no to i ja spróbuje o bólu.
na początek pozwolę sobie zaznaczyć, ze pisze wg mnie, czyli w mojej skromnej
opinii.
ból. myślę sobie, ze mówiąc o bdsm i bólu powinniśmy potraktować go
pozytywnie. ból powinien przynosić pozytywne doznania. pozytywne efekty. w tej
sytuacji powinien być dobry. wartościowy.
bo przecież go chcemy, prawda?
nie powinniśmy wszak chcieć rzeczy, które nas krzywdzą.
ból jest środkiem do celu. droga. komunikatem.
jaki cel? by być bliżej. blisko. podarować komuś siebie, (ale to nie jest
poświecenie). komunikatem: jesteś dla mnie kimś szczególnym.
ja sobie na własny użytek zakładam, ze osoba dominująca i osoba ulęgła chcą
tego*. chcą bólu. jedna go dać, druga otrzymać. i nikt na tej "transakcji" nie
traci. tak jak to odczuwam. i tak to się "u mnie" dzieje.
dla mnie ból jest jeszcze swego rodzaju katharsis i oderwaniem się od
rzeczywistości.
i jeszcze moje pytania i odpowiedzi:);·- co oznacza "czysty" ból? czy to ból
taki bez otoczki, sm? bo jeśli tak to on raczej rozkoszy nie da.
bo tylko boli.
- ból może jak najbardziej być źródłem władzy - czy dobrym?
moim zdaniem nie.
- moim zdaniem nikt nie ma prawa zadać bólu - takiego po prostu.
albo sam z siebie, bo chce...
- ból staje się krzywda, gdy druga strona nie czuje się z nim komfortowo. gdy
czuje się wykorzystana. gdy....
*zdaje sobie sporawe, ze nie zawsze uległość = masochizm. ale zakładam, ze,
jeśli ktoś już komuś zadaje ból to osobie, która go pragnie. ktoś pisał o
zadawaniu bólu w ramach karania osoby uległej. na ten temat nie chce się
wypowiadać gdyż leży sobie to poza granicami mojego poznania. i poza moimi
potrzebami. nie rozumiem takiej przez ból "tresury".
herbatka